Różaniec – ukochana modlitwa Maryi

Wśród wielu ma­ryj­nych na­bo­żeństw i mo­dlitw, szcze­gól­ne miej­sce zaj­mu­je Ró­ża­niec. Jest to mo­dlitwa szcze­gól­nie miła Maryi, a dla nas bar­dzo sku­tecz­na. Ile­kroć Ma­ry­ja chcia­ła prze­ka­zać świa­tu swoje o­rę­dzie, zja­wiała się z ró­żań­cem w ręku i u­sil­nie za­chę­cała do jego od­ma­wiania. Tak było w Lo­ur­des w roku 1858, tak też było w Fa­ti­mie w 1917 roku.

Także i dziś Ma­ry­ja wzywa nas do jego od­ma­wiania, bo sama naj­le­piej wie, co może od­mie­nić dziś dzie­je świa­ta i losy każ­de­go czło­wie­ka. Matka Boża po­da­je nam swój naj­cen­niej­szy skarb, ró­ża­niec, a­by­śmy mo­dląc się na nim prze­mienia­li życie spo­łecz­ne, o­sobi­ste, mał­żeń­skie i ro­dzin­ne.

Sta­jąc na progu paź­dzier­nika, mie­sią­ca mo­dlitwy ró­żań­co­wej warto nie tylko pa­mię­tać o nim w tych dniach, ale także u­czy­nić wszyst­ko, aby ta mo­dlitwa była do­brze przez nas od­ma­wiana. Wspa­niałą po­mocą dla nas mogą stać się wska­zów­ki, któ­rych u­dzie­la św. Lu­dwik Gri­gnion de Mon­fort w książ­ce pt. „O Ró­żań­cu świę­tym”.

  1. Wa­run­kiem sku­tecz­nej mo­dlitwy jest czy­stość serca, stan łaski u­świę­ca­ją­cej. Wy­ma­gane jest przy­naj­m­niej pra­gnie­nie po­pra­wy życia i po­sta­nowie­nie po­wsta­nia z grze­chu. Kto więc jest w sta­nie łaski u­świę­ca­ją­cej, niech modli się na ró­żań­cu o wy­trwa­nie w do­brym, a kto jest w grze­chu, niech prosi o siłę po­wsta­nia z niego.
  2. Ró­ża­niec na­le­ży od­ma­wiać z na­bo­żeństwem i sku­pie­niem. Wpraw­dzie może to być bar­dzo trud­ne za­danie, ale mu­si­my sta­rać się, by e­li­mino­wać z sie­bie wszel­kie do­browol­ne roz­tar­gnie­nia. Przy tej o­ka­zji nie po­win­niśmy zra­żać się trud­no­ścia­mi. Choć­by nasza wy­obraź­nia była na­peł­nio­na róż­ny­mi ob­cy­mi my­śla­mi i ob­ra­zami, nasza mo­dlitwa nie bę­dzie po­zba­wiona war­to­ści, jeśli tylko sta­rali­śmy się od­pę­dzić te roz­tar­gnie­nia, gdy je sobie u­świa­do­miliśmy.
  3. Przed od­ma­wianiem ró­żań­ca do­brze jest we­zwać po­mocy Ducha Świę­te­go, a­by­śmy do­brze mogli się mo­dlić.
  4. Przed każdą ta­jem­nicą ró­żań­co­wą, na­le­ży zro­bić krót­ką prze­rwę, aby za­stano­wić się nad ta­jem­nicą życia Maryi i Je­zu­sa, którą chce­my u­czcić w tej dzie­siąt­ce. Przez daną ta­jem­nicę mamy pro­sić Ma­ry­ję o cnotę, która szcze­gól­nie ob­ja­wiła się w tej ta­jem­nicy lub która jest nam naj­bar­dziej po­trzeb­na. Ro­zwa­żanie ta­jem­nic ró­żań­co­wych, choć­by krót­kie, takie, na jakie nas stać, na­le­ży do i­sto­ty tej mo­dlitwy i jest ko­niecz­ne do zy­ska­nia od­pu­stów.
  5. Z od­ma­wianiem ró­żań­ca win­niśmy za­wsze łą­czyć kon­kret­ną in­ten­cję. Ona winna stać przed na­szy­mi o­czy­ma.
  6. Ró­ża­niec za­wsze winno się od­ma­wiać z na­stawie­niem do­brych pra­gnień. Czymś nie­wła­ściwym jest to, gdy przy­stę­pu­je­my do od­ma­wiania ró­żań­ca tylko po to, aby go jak naj­prę­dzej skoń­czyć. Wtedy od­czu­wa­my ró­ża­niec jako pe­wien cię­żar, który spo­czy­wa na na­szych bar­kach tak długo, póki go nie od­mó­wi­my. Skut­kiem ta­kie­go na­stawie­nia jest czę­sto po­śpiech.
  7. Na­le­ży także o­ka­zać ze­wnętrz­ny sza­cu­nek przy mo­dlitwie ró­żań­co­wej, od­ma­wiając ją, o ile moż­li­wo­ści, w po­sta­wie klę­czą­cej. Kto jed­nak jest chory, słaby, star­szy, może go od­mó­wić nawet w po­sta­wie sto­ją­cej, sie­dzą­cej lub le­żą­cej. Można go także od­mó­wić w dro­dze lub w po­dró­ży.
  8. Kto nie ma czasu na od­mó­wie­nie całej cząst­ki ró­żań­ca naraz, może go sobie roz­dzie­lić, od­ma­wiając po­szcze­gól­ne dzie­siąt­ki w róż­nych po­rach dnia i w róż­nych miej­scach.

A zatem sta­raj­my się jak naj­le­piej od­ma­wiać ró­ża­niec we­dług po­wyż­szych wska­zań. Nie zra­żaj­my się jed­nak trud­no­ścia­mi. Jeśli bę­dziemy zmę­cze­ni ca­ło­dzien­ną pracą i przy ró­żań­cu z tru­dem uda nam się sku­pić myśli i zwal­czyć sen­ność, od­mó­wi­my go cho­ciaż z wy­sił­kiem woli i przy­mu­sem do końca. W o­czach Nie­po­ka­lanej wiel­ką war­tość bę­dzie bo­wiem miała nasza in­ten­cja u­czcze­nia Jej. Nasza mo­dlitwa z pew­no­ścią bę­dzie wtedy wy­słu­cha­na, cho­ciaż ob­ja­wi się w niej nasza sła­bość i nie­do­łęż­ność.