Jeszcze kilka słów o Różańcu

Czło­wiek ze swej na­tu­ry to i­sto­ta, która cią­gle w życiu cze­goś lub kogoś szuka. Szuka nie­ustan­nie, dzień po dniu, szuka z za­par­tym tchem. Szuka wszę­dzie i wszyst­kie­go. Szuka Boga, sensu życia, speł­nienia swych naj­głęb­szych ma­rzeń, szuka ciszy, ale i domu, dru­giej osoby, wy­god­nych butów w skle­pie, ulicy, pracy, nowej pro­mocji itd. W kon­se­kwen­cji wszak, szuka jed­nego: szuka w życiu tego, co da mu praw­dzi­we szczę­ście. Od­kryć praw­dzi­we szczę­ście, to od­na­leźć w swym życiu Boga, zna­leźć dla Niego czas, zro­bić dla Niego w swym sercu miej­sce. Tylko On może do końca za­spo­koić ludz­kie po­trze­by, bo On jest peł­nią ludz­kiego szczę­ścia.

Pew­nie, Ty też w życiu szu­kasz i to szu­kasz szczę­ścia. Szu­kasz i może nie znaj­du­jesz, bo szu­kasz tam, gdzie go nie ma, albo w czymś, co po­dob­ne jest do cze­goś, co jest cie­niem praw­dzi­wie ludz­kiej ra­do­ści.

Trwa paź­dzier­nik. Mam dla cie­bie pro­pozy­cję nie do od­rzu­ce­nia. To nie­zwy­kła o­ka­zja, by włą­czyć się w wiel­kie dzie­ło Maryi. W ko­ściołach w tym cza­sie wielu gro­ma­dzi się na na­bo­żeń­stwach ró­żań­co­wych. Modlą się razem i wie­rzą, że przez Ma­ry­ję Bóg po­prowa­dzi ich do praw­dzi­wego szczę­ścia. Da im pokój, ra­dość, siłę do zno­sze­nia co­dzien­nych ży­cio­wych nie­wy­gód. Jest jed­nak jesz­cze wiele pu­stych miejsc w na­szym, czy innym ko­ście­le. Te wolne miej­sca cze­ka­ją, być może na cie­bie Boży czło­wie­cze. Może po­wiesz, nie mam czasu, go­dzi­na mi nie od­powia­da. To módl się tam, gdzie masz czas: w domu, w dro­dze do pracy, czy ze szko­ły, rano lub wie­czo­rem. W Fa­ti­mie Ma­ry­ja przez trój­kę dzie­ci prosi i nas: „Od­ma­wiaj­cie ró­ża­niec, bo w ten spo­sób u­ra­tuje­cie świat od za­głady grze­chu”.

Jed­nak pro­blem może być zu­peł­nie gdzie in­dziej: czy wie­rzysz, że w tej mo­dli­twie jest klucz do praw­dzi­wego szczę­ścia? A może po­wąt­pie­wasz, po­trze­bu­jesz świa­dec­twa kogoś, kto do­świad­czył wielu łask przez tę mo­dli­twę. Są takie osoby, a oto po­ni­żej 4 świa­dec­twa u­ka­zują­ce moc ró­żań­ca świę­te­go:

I

Pew­nego razu za­py­tano pa­pie­ża Piusa IX, jaki jest naj­wspanial­szy skarb Wa­ty­kanu. W od­powie­dzi wy­cią­gnął ró­ża­niec, trzy­ma­jąc go nad głową po­wie­dział: „Oto naj­wspanial­szy skarb Wa­ty­kanu!”.

II

Bi­skup, który miał za­de­cy­do­wać, czy wy­świę­cić na ka­płana przy­szłe­go pro­bosz­cza z Ars, bał się pod­ję­cia ta­kiej de­cy­zji, po­nie­waż św. Jan Maria Vian­ney nie dawał sobie rady z nauką. W końcu bi­skup po­sta­wił de­cy­du­ją­ce py­ta­nie: „Czy u­miesz od­ma­wiać ró­ża­niec?”, „Ko­cham tę mo­dli­twę!” od­powie­dział Vian­ney. Sły­sząc taką od­powiedź bi­skup po­wie­dział: „Wy­święć­my go. Bę­dzie do­brym księ­dzem”.

III

Pe­wien stu­dent u­ni­wer­sy­tetu ja­dą­cy po­cią­giem z Dijon do Pa­ry­ża zajął miej­sce obok skrom­nie u­bra­ne­go męż­czy­zny, który od­ma­wiał ró­ża­niec, wolno prze­su­wa­jąc pa­cior­ki w pal­cach. „Pro­szę sko­rzy­stać z mojej rady i wy­rzu­cić ten ró­ża­niec przez okno i tro­chę po­czy­tać, co na temat wiary w Boga mówi nauka. Pro­szę mi dać pań­ski adres a ja prze­ślę panu li­te­ra­tu­rę, która panu w tej spra­wie po­może”. Męż­czy­zna podał mło­de­mu czło­wie­kowi wi­zy­tów­kę: „Lu­dwik Pa­steur, Dy­rek­tor In­sty­tu­tu Badań Nau­ko­wych, Paryż”. Lu­dwik Pa­steur był jed­nym z naj­więk­szych na­ukow­ców w XX wieku i twór­cą no­wocze­snej bak­te­rio­logii. Każ­de­go dnia od­ma­wiał ró­ża­niec!

IV

Ka­me­ry te­lewi­zyj­ne za­re­jestro­wały, że kiedy se­na­tor Ro­bert Ken­nedy zo­stał śmier­tel­nie ra­nio­ny przez za­machow­ca, jego o­stat­nim ru­chem było się­gnięcie do kie­szeni, wy­ję­cie ró­żań­ca i przy­tu­le­nie go do swego serca.

Myślę, że nie trze­ba już wię­cej prze­ko­ny­wać Cię o war­to­ści mo­dli­twy ró­żań­co­wej. Jeśli nie spró­bujesz, nigdy nie do­świad­czysz jej o­woców, a w re­zul­ta­cie szczę­ścia, do któ­re­go Ma­ry­ja chce Cię za­pro­wadzić.

Od­ma­wianie ró­żań­ca, to jak wspi­na­nie się po gó­rach. Im wyżej, tym trud­niej. W ró­żań­cu po­dob­nie im dalej, tym trud­niej. Ale pró­buj, nie pod­da­waj się, bo tylko to, co nie­raz trud­ne, w o­czach Bo­żych staje się bło­gosła­wień­stwem.